Nigdy w życiu bym nie pomyślała, że jak pojadę do Australii to jedyne o czym będę myśleć, to to, że zaraz zamarznę.
Ogólnie w Down Under wyglądałyśmy tak.
Ale starałyśmy się wychodzić na zdjęciach tak :)
Standardowy zestaw wyjściowy składał się z szalika, 3 podkoszulków i 2 bluz - czyli jednej co zabrałam z Polski i drugiej co ją dokupiłam :) Australijczycy to ogólnie dziwny naród, oprócz tego że uśmiechają się na ulicy, są strasznie mili, to jeszcze niektórzy chodzili w to zimno w klapkach. Jedna z półek na jakiejś stacji benzynowej.
W Australii mają bardzo ładne kolorowe pieniążki.
Gdyby nie to, że wydawało nam się, że kurs dolara amerykańskiego to jakieś 2,3 zł (więc dla uproszczenia rachunków mnożyłyśmy wszystko przez 2), a okazało się, że był prawie 2,6 to wakacje mogłyby być jeszcze bardziej udane :] Ceny w sklepach na półkach są tylko trochę wyższe niż w Polsce - tylko trzeba je jeszcze odpowiednio przemnożyć :D
W Australii zwiedziłyśmy Melbourne, Great Ocean Road i Sydney - więc troszkę teraz o wszystkim.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Oj tak południowa półkul... tu lato tam zima... ale co ja Geograf będę Was uczył... Z Arabskim to naprawde była wpadka... ups...
OdpowiedzUsuń