30 kwietnia 2009

o wszystkim i o niczym

...czyli trochę epizodów z tajskiego życia

odcinek 1 pt. 'jajka, ciuchy i inne zakupy'

Już przed wyjazdem postanowiłam próbować wszystkiego co będą mi Tajowie proponować do jedzenia. Dodatkowo poszerzyłam to o to wszystko co wygląda dziwnie i można by spróbować co to :]

W Tajlandii jedzą mnóstwo jajek. Można nawet takie ugotowane z sosikiem w torebce kupić w normalnym sklepie. Normalny sklep, czyli '7-eleven' - sieć jak nasze żabki, która jest wszędzie i oprócz dwóch tesco jest chyba jedyną siecią tutaj.


Ciekawsza odmianą jajek są jajka w kolorze czekoladowym. Miałam nadzieję, że też tak będą smakować... Datę do spożycia mają całkiem długą ;]

Po wyjęciu z opakowania wyglądają tak - gotowe do zjedzenia.


A teraz uwaga, uwaga - tak jajeczka wyglądały w środku.


Smak miały dziwny, ale zjadliwy. Ciężko opisać w czym one były maczane i co je tak zabarwiło. Zjadłam w sumie pół jajeczka ale jak by była jakaś zagryzka typu chlebek albo pomidorek to by na pewno więcej weszło. Ponadto te jajeczka mają zdolność oczyszczania przewodu pokarmowego.

Z kolejnych ciekawostek to w tajskich sklepach praktycznie nie występuje coś takiego jak czekolada. Są batoniki typu Mars, Twix ale kosztują one dwa razy więcej niż Polsce i są z 3 razy mniejsze. Ostatnio udało mi się dorwać słynna szwedzką czekoladę o trójkątnych kawałkach - po pokonaniu drogi ze sklepu trójkąty trochę się spłaszczyły.

Na uczelni znajduje się sklep z materiałami reklamowymi. Można dostać poduszki, parasolki, wazony, koszulki, a nawet ręczniki z logo CMU. Ja jak na razie potrzebowałam zeszytu i długopisu (ciekawostka - zeszyty tutaj są tylko w linie).

Na zakończenie zdjęcie pt. 'dzień jak co dzień - czyli znowu nie mamy się w co ubrać'. Należy zwrócić uwagę, na różnicę w zawartości szafy po miesiącu i po 2 miesiącach pobytu w zakupowym raju. Nie pytajcie się nawet ile Paulina ma upchniętych ciuchów (swetrów! - bo noce będą chłodne) na górnej półce).

Cały post powstał z myślą o mojej mamuśce, aby się nie martwiła, że nie ma nowych postów i nie musiała z tego powodu dzwonić do ambasady :]

6 komentarzy:

  1. "Ponadto te jajeczka mają zdolność oczyszczania przewodu pokarmowego."

    to z autopsji? ;)


    a używanie określenia "raj zakupowy" na blogu czytanym (m.in.)przez dziewczyny to obrzydliwośc z Twej strony ;) czysta obrzydliwośc ;) bo my też chcemy do takiego raju ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. sprawdzone, przetestowane!

    Co do zakupów to na ulicy większość rzeczy jest 'one size' i nie ma przymierzalni, a w sklepach kupuje rozmiar XL :D:D:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ty i XL? hmm..aaa..azjatyckie XL....no tak..to jak stare namioty zwane chińska dwójką, a polską jedynka ;) mam jeszcze taki ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Na sam widok 'czekoladowych jajeczek' można zacząć się oczyszczać! Przy próbowaniu nowych smaków proponuję użyć przegrznego rozumu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czyli ja tam sobie nic nie kupię oprócz kuponu materiału do omotania?

    OdpowiedzUsuń
  6. 'one size' to znaczy, że jest jedna sztuka w jednym rozmiarze i kolorze. Za to w innym kolorze w tym samym kroju można już dostać trochę mniejsze/większe ciuchy. Tylko że one nie mają żadnych oznaczeń typu S, M... tylko po prostu są w uniwersalnym 'one size'. Ale dla chudaska i grubaska coś się znajdzie :)

    Mamuśka jak coś to zawsze Ci zostają torebki za 20 zł, buty za 7-20 zł, zegarki za jakieś 19, kolczyki za 5 zł za 3 pary... a jak nie znajdziesz na siebie rozmiaru bluzki to zawsze możesz mi zafundować tak jak zawsze :D

    OdpowiedzUsuń