19 kwietnia 2009

Powrót z Ko Changu

Wbrew pozorom z Ko Changu wróciłam już dawno temu. Niestety chyba król się wkurzył za zdjęcie z jaszczurką na twarzy i mi go zablokował bo w ogóle cała strona mi się nie włączała.

Z Ko Changu niestety musiałyśmy wrócić. Nasz autobus miał odjeżdżać spod dworca kolejowego więc dlatego na niego pojechałyśmy - tam znajduje się biuro w którym bookowałyśmy bilety. Na dworcu trochę przeraziłyśmy się tym co zobaczyłyśmy. Dworzec wyglądał jak u nas centralny przed Bożym Narodzeniem. W sumie nic dziwnego bo właśnie zaczynał się Songkran - czyli święto kiedy wszyscy jadą do domu. Więcej o nim będzie w innym poście.

Teraz kilka zdjęć z łazienek :P Wejścia do nich mają takie bramki jak w metrze.

Łazienka pełna małych Tajek wygląda tak (zdjęcie robione z wysokości mojej brody). Czasami jeszcze na ladę wchodziła taka pani i chyba krzyczała, żeby się bardziej upchać, bo za dużo osób czekało na zewnątrz.

Ja jestem od nich troszkę wyższa.

Dworzec, który jeszcze tydzień temu trochę świecił pustkami wtedy wyglądał tak.


Z dworca zabrała nas specjalnie zamówiona przez biuro taksówka na jakąś ulice gdzie stało mnóstwo autokarów i nawet jeden był nasz. Tam zaczęła się najweselsza część naszego powrotu. W autokarze przywitał nas pilot jakiego w Polsce nigdy jeszcze nie spotkałam. Ciężko określić czy to był pan czy pani, bo ogólnie chyba była ta osoba w trakcie zmiany. Niestety nie udało nam się zrobić lepszego zdjęcia, gdyż się wstydziłyśmy wypalić tak aparatem prosto w twarz i musiałyśmy robić zdjęcia z ukrycia.

Spódnica była tak krótka, że za każdym razem jak wchodziła po schodach to musiała ja trzymać. Nogi super ogolone (w odróżnieniu od większości Tajek), włosy jedynie na dość dużej wielkości dłoniach. W uzębieniu brakowało jedynie dolnej, lewej trójki. Całości dopełniał turkusowy makijaż oka i peruka. Biustu nie zaobserwowałyśmy.

A tak w ogóle to w tle widać nasz kolorowy autokar, który w środku był również uroczy. Firaneczki z frędzelkami, różowe coś na szyję i kocyki w myszki miki.

I tak z jednogodzinnym opóźnieniem dotarłyśmy do Chiang Mai.

Zdjęcia z ko Changu można też obejrzeć w albumie :)
Od Ko Chang

3 komentarze:

  1. ciekawy kraj... ta Tajlandia .... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No tak ponoć to prawda, że najfajniejsze Dupy (bez literówki) w Tajlandii to byli faceci... no i dwie Polki ;)
    Ale pamiętajcie kto się wywyższa będzie poniżony!

    OdpowiedzUsuń
  3. Przypomnij mi żeby przy kolejnym głupim komentarzu Ciebie zablokować :)

    OdpowiedzUsuń