W hotelu zostawiłyśmy nasze graty i ruszyłyśmy na podbój miasta :) Potem od razu krótka wycieczka tramwajem wodnym do ścisłego centrum po rzece Chao Phraya.
Po drodze tradycyjnie musiałam zapozować do zdjęcia w flagą :)
Wysiadłyśmy pod 'Memorial Bridge' - postawionym na uczczenie 150. rocznicy dynastii Chakri - wieści z wikipedii :)
Potem był już dłuższy spacer do Golden Palace - najważniejszego zespołu zabytków w Bangkoku. Jak na posiadłość króla jest on dość skromny :P
Pomimo posiadania spodni do połowy łydki w gustownym, różowym kolorze nie zostałam przepuszczona przez bramkę i musiałam przyodziać kawałek materiału zwany spódnicą. Należy napomknąć, iż w spódnicy/sukience ledwo za pupę nie było problemu z wejściem :)
W ogóle jak ktoś w nie lubi swoich butów, to w Tajlandii łatwo można znaleźć jakieś inne, bardziej stylowe.
Pogoda w Bangkoku nas zmasakrowała - warto zabrać ze sobą jednak parasolki - i wróciłyśmy odetchnąć do hotelu. W trakcie rozpętała się straszna burza i dopiero wieczorem wyszłyśmy 'na miasto'. Tutaj kilka zdjęć 'z ulicy'.
To co od razu rzuca się w oczy po przyjeździe do Bangkoku to kolorowe taksówki. Najwięcej jest oczywiście tych najładniejszych - różowych ;] Poza tym pomarańczowe, turkusowe i żółto-zielone.
Następnego dnia rano wsiadłyśmy już do autobusu na wyspę Ko Chang. Podsumowując, Bangkok jest gigantycznym molochem. Ponad 10 mln mieszkańców w aglomeracji. Ze stolicy wyjeżdżałyśmy autostradą (zero korków, zero świateł) przez ponad godzinę. I przez cały ten czas krajobraz za oknem się zmieniał - nie sposób to wszystko opisać więc nawet nie próbuję :)
Jak ktoś ma ochotę obejrzeć więcej zdjęć z Bangkoku to to powinno zadziałać u was.
Bangkok :] |
Memorial Bridge imponujący.... warto by i u Nas budowali tak piękne mosty o tradycyjnej ramowej konstrukcji!!!
OdpowiedzUsuńCo do Golden Palace to nie trzeba było szukać spódnicy tylko ściągać spodenki, bluzeczka chyba by leciutko za dupę sięgnęła!!!
Ups jak możesz to zmień na pupę... literówka...
OdpowiedzUsuńtia..literówka ;)
OdpowiedzUsuń