Moi amerykańscy przyjaciele pytają mnie często, kim właściwie są ci Czerwoni Khmerzy, skąd się wzięli, czemu tak nienawidzili Kambodżan - wspomina w opublikowanej w zeszłym roku książce Davida Chandlera "Cambodia: Power, Myth, and Memory" ("Kambodża - władza, mit i pamięć") Thida B. Mam, Kambodżanka, która przetrwała zagładę i mieszka dziś w Kalifornii. - Zawsze mi wstyd, gdy muszę im tłumaczyć, że słowem Khmerzy określa się naród zamieszkujący Kambodżę. W żyłach oprawców i ich ofiar płynie więc ta sama krew. Jesteśmy jednym narodem. Odpowiadam moim przyjaciołom, że w naszym khmerskim języku nazywamy Czerwonych Khmerów "robakami z naszej własnej skóry".
W 1975 roku władzę w kraju objęła Komunistyczna Partia Kambodży na czele której stanął Brat Numer 1, czyli Pol Pot. Nazwę państwa zmieniono na Demokratyczna Kampucza a rok 1975 ogłoszono Rokiem Zerowym, gdyż najpierw postanowiono zniszczyć stary porządek, cofnąć się do poziomu społeczeństwa agrarnego aby dopiero potem budować komunizm na oczyszczonym gruncie. Przez kilka pierwszych dni rządu praktycznie całą populacje Phnom Penh oraz okolicznych miast przesiedlono na wieś gdzie ustanowiono komuny rolnicze. Lekarze, nauczyciele czy urzędnicy państwowi byli z góry skazani na zagładę. Wszystkich zdrajców partii i rewolucji zamykano w więzieniach z których najsławniejszym jest S-21, które powstało w budynkach dawnego liceum. Obecnie mieści się tam Muzeum Ludobójstwa Toul Sleng.

Wszystkie torturowane osoby transportowane były potem na Killing Fields w Choeung Ek. Zabijano tak także niemowlęta, aby gdy dorosną nie mogły się mścić na oprawcach za śmierć która spotkała ich rodziców. Dzieci roztrzaskiwane były o drzewo, a dorosłych zabijano za pomocą np. łomów aby nie tracić cennych kul, które przydawały się w normalnej walce.

Jeżeli ktoś jest ciekawy jak to się dokładnie stało, że w jednym narodzie znalazły się osoby, które doprowadziły do śmierci 1/3 jego populacji i co się potem z nimi stało polecam artykuł http://niniwa2.cba.pl/kambodza_brat_numer_jeden_i_inne_robaki.htm
Ostatnio dowiedziałam się, że istnieje coś takiego jak 'czarna turystyka' i polega na odwiedzaniu miejsc masowej zagłady. Na pierwszym miejscu na liście czarnych miejsc jest Oświęcim, a na drugim są Killing Fields w Kambodży. Rozpoczęcie zwiedzania Kambodży od Muzeum Ludobójstwa i Pól Śmierci może nie było najprzyjemniejszym początkiem wycieczki, ale na pewno pozwoliło na spojrzenie na ten kraj zupełnie z innej perspektywy. Uświadomiło, że jeszcze 30 lat temu ziemia miała tutaj czerwony kolor nie tylko przez czerwone gleby ferralitowe, ale także od ilości krwi przelanej na nich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz