13 kwietnia 2009

Wyruszamy :]

Tak jak poniżej wspomniałam pojechałyśmy i już niestety wróciłyśmy z Bangkoku i Ko Chang. Mam z 1 giga zdjęć + Pauliny to jest co oglądać. Sukcesywnie coś powrzucam bo dzisiaj to już za późno o jakieś złote myśli.

Podróż zaczęłyśmy od obiadku w jednej z przydworcowych knajp, które w Tajlandii wyglądają tak.

Tutaj kilka fot z tego jak wygląda dworzec w dalekim kraju.


Przed pociągiem jest zawsze stojaczek skąd-dokąd jedzie i o której wyrusza więc raczej ciężko się pomylić. To, że wyrusza o późniejszej porze niż jest w rozkładzie to już standard chyba dla tutejszych środków transportu.

Przed wejściem do pociągu było jeszcze widać, że obsługa miała jakieś zebranko żeby nam dobrze dogadzać :)

Tak jak pisałam, kupiłyśmy bilety na drugą klasę pociągu z miejscami leżącymi i klimatyzacją. Na początku wygląda to tak. (na tym zdjęciu jestem jeszcze opalona przez polską zimę :P)

Potem przychodzi taka pani sprawna Tajeczka i rozkłada wszystkim łóżeczka do spania. Pościel jest wyciągana z plastikowych torebeczek i wygląda na czystą :)

Po rozłożeniu i ułożeniu łóżeczka wyglądają tak.

Miejsca na długość dużo nawet jak na takie wyrośnięte dziewczyny jak my. Na szerokość to nawet dwuosobowe :) Dodatkowo na prawdę wygodnie, zasłania się firaneczką i śpi bez problemu. Jak widać na zdjęciu bluza się przydaje nawet w Tajlandii, brakowało tylko skarpetek :)
W pociągu poznałyśmy miłych chłopców z Malezji. Ten na zdjeciu nawet coś gaworzył po angielsku więc dało się nawiązać konwersację.

Po podróży 11 czy tam 12 h pociągiem wygląda się na dworcu w Bangkoku tak.

Byłyśmy tak zadowolone z tego przejazdu, że chciałyśmy to powtórzyć w drodze powrotnej. Okazało się jednak, że nie ma żadnych miejsc na pociągi przez cały najbliższy tydzień. Związane to jest z tym, że od 11-go kwietnia rozpoczyna się tutaj Songkran - w sumie największe święto dla Tajów i wszyscy walą do domu :] Musiałyśmy wracać wiec autobusem, który i tak "jakby odjeżdżał" z dworca. To już będzie kolejna, oddzielna historia :) Dworzec pełen Tajów czekających na pociąg do domu - coś jak u nas centralny przed Bożym Narodzeniem.


Normalnie nie ma takiej masakry. Pozostałości między początkiem, a końcem wycieczki opiszę później. Jutro idę dalej świętować Nowy Rok tak więc na dzisiaj pozostaje mi życzyć już tylko smacznego jajka i mokrego Dyngusa jutro :]

6 komentarzy:

  1. Tam wszystkie taxi mają taki wściekły pomarańczowy kolor?

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapomniałam dorzucić jednego zdjęcia - nie wszystkie mają wściekły pomarańczowy kolor - większość jest wściekle różowa :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mogę komentować czy nie!!! O to jest pytanie!!!
    Mogę!!!
    No!!!
    Tylko dla osób pełnoletnich!!!
    Kwiaty na dworcach i chyba pachną nawet ładnie bo w Bangkoku oddychałaś pomimo zmęczenia pełną piersią :) To się chwali!!! Ach te Polki...

    OdpowiedzUsuń
  4. Kto zatwierdza komentarze? Cenzor!!! O nie!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. No kurde właśnie coś mi się poprzestawiało coś pod moją nieobecność! Zaraz spróbuję to ponaprawiać :P Poza tym, to i tak zawszę mogę usunąć komentarz co mi się nie podoba to uważaj(cie)!

    OdpowiedzUsuń