18 października 2009

Złoty Trójkąt

czyli dawno, dawno temu...

Moja mama przez jakieś 5 miesięcy zadręczała mnie pytaniem 'czy tęsknisz??'. Na co ja jako że nie kłamię (ewentualnie nie mówię całej prawdy) odpowiadałam 'no nie za bardzo'. Bodajże drugiego dnia pobytu usłyszałam 'no w sumie wcale się nie dziwię, że nie tęskniłaś'. Za to za Tajlandią tęsknię strasznie... Słońca mi brakuje. Zakryte buty mnie obcierają, trzeba używać suszarki i gotować. Za to z plusów znalezionych w Polsce to odkryłam, że picie zamiast w lodówce można chłodzić za oknem :] Myślałam, że z jajkami też tak można, ale dwa dni temu jakieś ptaki mi je porwały :D

Wracając do tego co było, to zatrzymałam się na etapie pobytu mojej mamuśki i jej współtowarzyszek zakupów w Chiang Mai. Stamtąd udałyśmy się do Chiang Rai, gdzie po zameldowaniu się w guesthousie pierwsze pytanie jakie zadało mi zadane to 'Czy w tym mieście też jest night market?'. Był. Dwa razy. Z Chiang Rai pojechałyśmy na wycieczkę która ogólnie nazywa się Złoty Trójkąt. Można się domyślić, że była po Złotym Trójkącie, czyli obszarze który zasłynął z plantacji maków. Od roku 1950 ten obszar na styku Tajlandii, Laosu, Wietnamu, Birmy oraz Chin był jednym z największych producentów opium na świecie. Po produkcji heroiny w Tajlandii praktycznie nie ma już śladu. Praktycznie - ponieważ plemiona górskie posiadają zezwolenie do produkcji opium na użytek własny i kurzenie fajki przed swoją chatką. Biznes narkotykowy przestał istnieć, ludzie stracili pracę i kobiety straciwszy pracę przy hodowli maków powędrowały do miast i zaczęły trudnić się prostytucją aby utrzymać rodziny (pozdrawiam moją Panią promotor, która nie wierzy że poczyniłam w Tajlandii jakieś obserwacje do pracy mgr:)).

Wstęp był przydługi i nie na temat, więc teraz będzie krótko i na temat. Wycieczka zaczęła się od gorących źródeł, w których w foliowych workach gotowały się kurczaki.Potem było miasteczko Bahn Tham zamieszkałe głównie przez Chińczyków z Junanu, a w nim Wat Tham Pla, czyli świątynia małp. Czyli była tam mało ciekawa świątynia i dużo małp :)Jak takie małpeczki zjedzą dużo bananów to się robią potem duże.Następnie udaliśmy się do miasta granicznego z Birmą - Mae Sai. Słynącego z dużej ilość tanich birmańskich dziewic (wiem to z książki - pzdr Panią promotor) oraz handlu nie tylko ciałem, ale także kamieniami szlachetnymi i pozostałym nadgranicznym towarem. Poza tym Mae Sai jest najdalej wysuniętym na północ Tajlandii miastem.Tamże także oprowadzono nas najpierw po zakładzie jakiegoś kolesia co ma kopalnie kamieni szlachetnych w Birmie, które potem przewozi do Tajlandii, obrabia i sprzedaje turystom i nie-turystom.(interes życia przy zakupie pierścionków oczywiście został dobity).

Dalej było Chiang Saen - miasteczko kreowane na Złoty Trójkąt. Złoty Trójkąt jest obszarem, a nie punktem na mapie tak dla precyzji :) Za to w tym miejscu rzeka Ruak wpada do Mekongu i stykają się granice Tajlandii, Birmy i Laosu więc i tak jest faaaajnie. Stamtąd pojechałyśmy już na wspomnianą wcześniej wycieczkę naszą wyczesaną łódką po Mekongu, kiedy to prawie nie padało, a łódka sprawiała wrażenie że się jeszcze nie rozpadnie (albo to my chciałyśmy ją taką widzieć). Nawet się zdziwiłam, że nie dbający o jakiekolwiek środki bezpieczeństwa Tajowie każą mi zakładać jakąś kamizelkę ratunkową, ale jak już ruszyliśmy to dziękowałam Bogu, że ją mam na sobie :) Na granicy Birmy pooglądałyśmy kasyna do których przyjeżdżają bogaci Chińczycy, a w Laosie poszliśmy na Lao market - jeeeeeeeeeW Mekongu pływają sobie ryby zwane catfish. Bywają takie mniejsze jak u tego człowieczka na łódce, a po większe okazy możecie zajrzeć do grafiki w google.Na sam koniec już pod Chiang Rai została nam Wat Rong Khun, czyli Biała Świątynia. Charakteryzuje się ona tym, że jest cała biała, a w środku jeszcze nie jest skończona. Prezentowałaby się pewnie lepiej gdyby nie padało i nie była zamknięta :) A dla ciekawskich obok stoi złoty kibel - pojedziecie to sprawdzicie.

2 komentarze:

  1. aaale slodkie te malpki!
    ...i kto powiedzial ze nie da sie byc w 3 miejscach na raz :P

    OdpowiedzUsuń
  2. a juz myślałam, że o tych dziewicach to też sama badania/obserwacje robiłaś :D

    OdpowiedzUsuń