Park nazywa się Park Narodowy Doi Suthep od szczytu z tą świątynią na górze już wam znaną i drzewkiem oraz widokiem z góry.
Trochę wyżej jest równie ładnie :)
Wyżej też jest fajnie ale tam było dużo człowieków i wywaliłam się na skałach w wodospadzie po czym aparat zaczął mi się zacinać :) Niestety po przepięknym przedpołudniu zaczęło padać, co skutecznie powstrzymało mnie od zobaczenia ostatniej części wodospadu. Za to dżungla tam też fajna, i tak zielono...
Dla wszystkich co dalej wątpią, że do Tajlandii to ja pojechałam na studia zdjęcie z moimi materiałami na dwa przedmioty. Z trzeciego była kupka mniej więcej połowy tej wysokości, ale szybciej wylądowała w koszu. Dla wiadomości Pauliny - ja musiałam to przy esejach jeszcze raz przeczytać :P
tak, teraz zdecydowanie powinnać pisać posty cyklu z 'Brak przygotowania Małgorzaty do życia w Polsce'. nie krępuj sie ;)
OdpowiedzUsuńp.s. zajebisty róż na tym drzewku!
znajdzie się trochę na ten temat :) A tak w ogóle to na tym zdjęciu z wodospadem mam jedną z moich koszulek Lacoste :] Zbliżenie może później wstawię :) Rolexa się wtedy jeszcze nie dorobiłam
OdpowiedzUsuńChciałam zauważyć, że zaraz za rektoratem SGGW jest rezerwat przyrody! A gdybyś studiowała na UKSW lub AWF tez miałabyś rzut kamieniem do parku narodowego :) Nie jeste tak źle ;)
OdpowiedzUsuńJak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma :)
OdpowiedzUsuń