Za każdym razem kiedy się z nimi spotykam raczą mnie takimi pytaniami i opowieściami, że uśmiech z twarzy nie schodzi mi przez kolejne dwa dni. Tutaj garść pytań i stwierdzeń natury egzystencjalnej:
- Ten śnieg spadł już tydzień temu, od tej pory nie padało, i dalej leży na ulicach. Dziwne to, prawda? (było to podczas tych mrozów po -15 st. codziennie)
- Jeżdżenie na łyżwach jest trudniejsze od jeżdżenia na nartach, bo na nartach przewracasz się tylko jak skręcasz albo chcesz się zatrzymać, a na łyżwach nawet jak stoisz.
- Jak zrobić bałwana (ze śniegu)?
- Na propozycję pójścia na sanki do parku zapytały się czy wstęp na górkę jest płatny.
- Po umówieniu się ze mną podczas rozmowy telefonicznej na metrze Racławicka, czekała kiedyś na mnie na metrze Świętokrzyska. Bo tu u nas podobno wszystko kończy się się na 'ska' i myślała, że to o tę stację chodziło.
Niestety Am z powodów rodzinnych dzisiaj wróciła do Tajlandii. Na jeden dzień z Czech przyjechała także Blanka aby się z nią zobaczyć i pożegnać. Tak sie złożyło, że przechodziłyśmy obok Ronda de Gaulle'a (te z palmą pokrytą zwałami śniegu) prawie całą nasza tajską paczką.

:) Szkoda, że tak trudno znaleźć jakieś Tajki w Polsce, by je lepiej poznać ;) Jestem nimi po prostu zauroczony...
OdpowiedzUsuń