...niektórzy twierdzą, że to lucky day 9/09/09 Ciekawe dla kogo :D
Kontynuując wątek wczorajszy to dwa masaże dziennie starczają. Rano po śniadanku i drugi na koniec męczącego dnia. Przynajmniej wczoraj i dzisiaj tyle wystarczyło. Dzisiaj było trochę zwiedzania, trochę dużo. Gdy na terenie jednej ze świątyń trafiliśmy na dziadków ćwiczących tai-chi moja mamusia stwierdziła, że przeniesie się tutaj na emeryturę. Nie protestowałam.Po południu poszłyśmy zrobić to bez czego nie należy opuszczać Tajlandii, czyli uszyć sobie garsonki na miarę :] Nieszczęście tego posunięcia polegało, na tym, że szycie położone jest przy night markecie. Tak więc nie obyło się oczywiście bez zakupienia 2 torebek dla jednej z odwiedzających (nie podaję imion aby ich nie pogrążyć ;D) i 3 portfeli w tym samym sklepie. Z braku miejsca pominę pozostałe rzeczy. Jednakże na koniec stwierdzono, że muszą jeszcze wygospodarować taki dzień, aby SPOKOJNE pochodzić po night markecie. W planie jest albo jutro, albo po Sunday Markecie. Moje zakupocholiczki wyznały wczoraj, że ogólnie to one wcale zakupów nie lubią robić :D Więc chyba jakoś polubiły nagle. Żeby nie było, że tutaj tylko zakupy, to świątynie też zwiedzają :)Jutro z powodu wyjazdu na słonie mam wolne :] This will be a lucky day :]
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
czy Ty także robisz takie zakupy? czy dopiero planujesz przed powrotem? ;)
OdpowiedzUsuńJa już robiłam zakupy, robię no i takie główne to planuję przed wyjazdem. Rolexa nie posiadam, ale kilka bluzek Lacoste i spodenek Billabong'a mam już upatrzonych :)
OdpowiedzUsuńzacznij juz teraz to może pare rzeczy zdołasz upchnąć do bagażu mamy ;) bo widzę, że możesz mieć nadbagaz ;)
OdpowiedzUsuńMusisz być fucktycznie zmęczona, skoro ortografy sadzisz ;P
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego!!! Sto lat!!!
OdpowiedzUsuń