Tak jak obiecałam to dzisiaj będzie troszkę o jedzeniu :)
Na początku tego słonecznego dnia poszłyśmy załatwiać sprawy: usunąć simloca, dorobić klucz do pokoju, kupić pościel i poduszkę itd. Koszt poduszki niecałe 19 zł, obyło się bez kołdry bo sama poszewka wystarczy :)
Potem były spożywcze zakupy w Tesco :D Tylko takie mniejsze wydanie niż nasze. Tam kupiłam m.in.:
Sprite :D
Do tego jakieś mleko truskawkowe litrowe (nie mają nie smakowych), płatki, chleb tostowy i dżemik i mała woda to koszty jakichś 20 zł. Niestety nie ma sera :( W ogóle. Było jedno opakowanie pseudoserków a'la hochland ale jakieś pioruńsko drogie. Wędlina też słabo wygląda, jedyne na kanapki jeszcze to jakieś pasty jajeczne ale jeszcze bałam się spróbować :)
Na uniwerku na stołówce obiad kosztuje - uwaga, uwaga - 18 THB czyli mniej nic 1,8 zł :D Taka kupa ryżu z kawałkami kurczaka i natką pietruszki. Nie mam zdjęcia bo zapomniałam wsadzić baterię do aparatu. Całkiem smakowe jedzonko. Co ciekawe wszystkie takie dania jedzą widelcem i łyżką. Paulina powiedziała, że nóż zobaczyła po 3 tyg. pobytu. Ja jeszcze nie widziałam :)
Potem coś tam roiłyśmy i pod wieczór pojechałyśmy do centrum.
Gosia w autobusie :]
Busy są ekstra bo same się zatrzymują i pytają się czy nie chcesz wsiąść :)
Widok z autobusu - jedna z bardziej ruchliwych dróg - stoimy na światłach
Tam trochę pokręciłyśmy się po mieście i poszłyśmy na drugi obiad już do w miarę porządnej knajpy.
Zupa Pauliny kurczakowa z mlekiem kokosowym - dobre :)
Kurczak słodko-kwaśny z ryżem :)
Piwo Chiang ze słoniem. W smaku - jak to piwo :) Podawane w kubraczku żeby trzymało zimno.
Taki obiadek: zupa, drugie i dwa piwa kosztował w centrum miasta 20 zł :] I love Thailand.
Na koniec chciałyśmy już koło nas kupić jakieś owoce - 5 mandarynek - 1,40 zł. I był kramik ze znakiem 'Clean food good taste' a w środku różowe jajka - darowałam sobie.
Jutro chyba będzie coś o ruchu ulicznym :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No ale różowych jajek to ja bym sprobowal:) To na pewno free range chicken takie znosza!
OdpowiedzUsuńmoże bym nie spróbowała ale mym sprawdzila, jakie to różowe jako jest w środku ;)
OdpowiedzUsuńjak sie nazywa "bus" po tajsku?
OdpowiedzUsuńbo to zwykle moje ulubione slowo w jezykach obcych ;)
mówi się 'rot' pisze 'roth' ale ja w sumie używam słowa bus :D
OdpowiedzUsuńjak się wymawia można sprawdzić na tym słowniku :)
http://www.thai-language.com/dict/
a właśnie jak CI idzie z nauka tajskiego?
OdpowiedzUsuńwłaśnie zlikwidowali mi kurs tajskiego co na początku miał być dwutygodniowy a potem trzydniowy :)
OdpowiedzUsuńdalej pozostaję przy 3 najbardziej użytecznych słowach: sabbai, ko (wyspa) i ao (zatoka)
i przed chwila się nauczyłam na truskawkowym milkshaku za 35 batów 'korp kun khaa' (dziękuję). Tylko musicie zatkać nos żeby powiedzieć to jak tajowie.
poszesz o zarciu to napisz do cholery ile kosztuja te tajskie chipsy kokosowe bo nie wiem czy nie przeplacam w Kuchniach Swiata placac 3.80zl :)
OdpowiedzUsuńte chipsy to chyba jakaś ściema bo nie widziałam takowych na straganach. a kokosy na ulicach rosną to mają z czego robić.
OdpowiedzUsuństołówki na sggw się chowają;) p.Gienia to już na pewno ;)
OdpowiedzUsuń