Czy ja pisałam wcześniej, że kiedy brat był u mnie to byliśmy w szkole gotowania? Jak nie, to byliśmy. W ogóle Chiang Mai zasypane jest takimi szkołami, my chyba nie trafiliśmy najlepiej, choć wydaje mi się, że w każdej z nich nauka gotowania polega na nauce przecięcia pomidorka na pół i wrzuceniu go do woka.
Stosunkowo niedawno koleżanka Mary Cherry oznajmiła, że kupiła w Lidlu zielona pastę curry i nie ma pojęcia co z nią zrobić. Tak więc podaję przepis na moje popisowe tajskie danie, czyli zielone curry z kurczakiem.
Należy sobie przygotować:
- zielona pastę curry (niespodzianka!) - naprawdę można dostać w większości dużych supermarketów w dziale dziwne jedzenie z Azji, i sklepach typu kuchnie świata
- kurczak (niespodzianka!) - najlepiej piersi z kurczaka, na dwie osoby jedna duża pierś starczy :]
- wok albo głęboką i dużą patelnię
Z rzeczy już nie tak oczywistych:
- 2 listki kaffir lime - najlepiej przywieźć świeże z Tajlandii, ale jak akurat ktoś stamtąd nie wracał to dostępna jest u nas taka seria "Thai Heritage" w słoiczkach różnych dziwnych sosów i przypraw. Kaffir lime dostępne jest tam w wersji wysuszonej. Słoiczek kosztuje z 6 zł, ale naprawdę do otrzymania odpowiedniego smaku listki te są niezbędne i słoiczek wystarcza na długo.
- listki słodkiej bazylii - jak wrzucam takie świeże z krzaczka z hipermarketu, tak z 6, żeby równo pływały :]
- mleko kokosowe - na porcję 2-osobową tak z pół litra :] lepsze jest mleko kokosowe, a nie mleczko
- sos rybny - także występuje w wersji Thai Heritage
- cukier - najlepiej cukier palmowy albo z trzciny cukrowej
- olej
oraz warzywka:
- bakłażan - w Tajlandii używają takich małych zielonych kuleczek, które podobno są bakłażanem. Nasz duży koloru oberżyny też się sprawdza w 100%
- baby corn - takie małe kolby kukurydzy
- co do warzyw to można wrzucać zasadniczo co się podoba :) Na pewno cukinia też da radę, fasola, trochę cebuli itp. Najlepiej, żeby były koloru zielonego jako, że to green curry jest :)
Ja z lenistwa zawsze robię tylko z bakłażanem i cebulą.
Do dzieła:
- rozgrzewamy olej na patelni, jak się nagrzeje to wrzucamy zieloną pastę curry. W zależności od odwagi co do spalenia sobie przełyku, to tak z 2 łyżki pasty albo i więcej :] (im więcej tym bardziej ostro się rozumie).
- jak pasta zacznie się przysmażać, mieszamy z olejem tak żeby się ładnie wymieszało :] i zrobiła się w miarę jednolitą masę (coś jak z mąką jak się robi sos beszamelowy)
- dodajemy trochę mleka kokosowego (tak żeby zakryło całe dno patelni mniej więcej) i mieszamy znowu wszystko razem na jednolita masę (bez grudek). Czekamy aż zabulgocze :]
- dodajemy kurczaka pokrojonego paseczki grubości z 1-2 cm.
- kurczaczka mieszamy, aż obsmaży się w tym sosiku powstałym wcześniej i się po prostu się usmaży :]
- dodajemy resztę mleka kokosowego i czekamy aż się zagotuje
- dodajemy warzywka pokrojone w nie za dużą kostkę (bakłażan), kukurydzę pokrojoną w plasterki (na 0,5l mleka wyjdzie pewnie z pół bakłażana - zależy od pojemności patelni). Teraz też dodajemy listki kaffir lime, nie łamiemy ich jak mamy suszone :]
- mieszamy co jakiś czas żeby nam się to wszystko nie sfajczyło i wykipiało, ten etap trochę potrwa :) można w tym czasie wstawić ryż
- jak warzywka będą wyglądały na zdatne do spożycia wlewamy trochę sosu rybnego (tak z 1 łyżkę) oraz wsypujemy cukier (łyżeczka). Dawki podałam z przepisu z mojej książki kucharskiej, ja leje i sypię na oko :) Wskazówka 1: zawsze gdy podczas gotowania używamy sosu rybnego, używamy także cukru. Wskazówka 2: wegetarianie mogą zastąpić kurczaka tofu, a sos rybny sosem sojowym
- teraz można spróbować tego co nam wyszło, jak będziecie próbować wcześniej to i tak będzie niedobre :] Sos rybny choć śmierdzi, działa cuda :]
- dodajemy listki bazylii i zestawiamy z palnika
- na koniec można dodać trochę czerwonych, małych papryczek chilli
Takie zielone curry z kurczaka powinno mieć konsystencję gęstej zupy :) Czyli wszystko sobie pływa w mleku kokosowym. Podajemy w jednej wspólnej misce na stół, a stamtąd każdy sobie nakłada na swój talerzyk z kupką ryżu.
Zielone curry, można zastąpić czerwonym i dodać paprykę albo jakieś inne czerwone warzywa. Do żółtego to obowiązkowo ziemniaczki.
Po czym poznać, że wyszło dobre? Tajskie curry powinno być słodkie w ustach i piekące w gardle :]
/chwilowo nie mogę znaleźć zdjęcia jak to wygląda, ale jak znajdę to umieszczę/
1 lutego 2010
Subskrybuj:
Posty (Atom)